Melioidoza – poważna choroba z Tajlandii.

Jeśli wróciliście Państwo chorzy z Tajlandii, albo się tam wybieracie na wakacje życia, to powinniście zapoznać się z tym postem.

Ostatnio poświęciłem około 50 godzin (PIĘĆDZIESIĄT godzin!) na analizę tzw. “trudnego przypadku diagnostycznego“.

Młoda osoba (dalej będę nazywał ja pacjentem) w czasie pobytu w Tajlandii korzystała z wielu atrakcji. Bawiła się z małpkami, kapała się w morzu, jeziorkach  i w basenie (w którym raz zauważono warana). Były też kąpiele w pobliżu słoni. Pacjent korzystał z wanny hotelowej. Doszło także do wielokrotnego ukąszenia przez komary.

Pewnego dnia osoba ta nagle źle się poczuła po wejściu do basenu. Pojawiły się natychmiast dolegliwości ze strony układu moczowego, gorączka. Przejściowo pomogła Furagina.

Po powrocie do kraju  pojawiły się jednak nowe dolegliwości – wysypki skórne, tachykardia, zaburzenia rytmu serca, kaszel, bóle w klatce piersiowej, bóle mięśni i stawów oraz podbrzusza. Towarzyszyło im łatwe męczenie oraz obfite poty nocne. Złe samopoczucie utrzymuje się od ponad pół roku.  Początkowo była świetna reakcja na leczenie Azytromycyną. Niestety trwało to do momentu odstawienia leku.

Rozpoczęły  się  pobyty w szpitalach specjalistycznych (chorób zakaźnych, tropikalnych, kardiologicznych). Włączano nowe antybiotyki (także ponawiano Azytromycynę i inne makrolidy) – bez efektu. Wykonano bronchoskopię i około 50 testów na choroby tropikalne włącznie z posiewami krwi na bakterie tlenowe i beztlenowe. Rozpoczęło się szukanie pomocy u wielu specjalistów  na własna rękę. Pacjent wykonał olbrzymia pracę analityczną i przeanalizował wiele doniesień naukowych. Przyznaję, że miałem wrażenie, że otrzymałem dokumentację przypadku prowadzoną przez bardzo zdeterminowanego w chęci postawienia lekarza lekarza, z dużymi zdolnościami analitycznymi. Dla mnie pozostało znalezienie czegoś rzadkiego i nietypowego.

Pacjent w międzyczasie kontaktował się za pomocą e-mail ze specjalistami w Singapurze.  Wysyłał krew i kał do specjalizującego się w chorobach tropikalnych laboratorium Niemczech. Niestety nie udało się ustalić rozpoznania. Testy, albo wypadały ujemnie, lub wykazywały na dawno przebyte infekcje (oceniano to po przeciwciałach IgG).

Stanąłem przed problemem:

Czy jest to choroba nabyta w Polsce, czy w Tajlandii. Jeśli w Tajlandii, czy jet to choroba zakaźna i jaka wirus, bakteria, grzyb,  pasożyt. Jakie źródło i zoonozy należy rozważyć: woda (pitna, basen, morze, jezioro), powietrze, pokarmy, małpy, słonie, waran (gady), komary.

Jeśli to bakteria i zareagowała na leczenie azytromycyną, to dlaczego nie było efektu później? Szybko wytworzyła się lekooporność, czy była jakaś konfekcja bakteryjną połączona z wirusem, czy należało stosować leczenie znacznie dłużej, a może potrzeba było zastosować kilka na raz celowanych antybiotyków.

Ponowiłem szukanie chorób w Tajlandii na serwerach polskich, amerykańskich naukowych i tajlandzkich. Nic nowego się nie pojawiało, co mogłoby pasować do objawów chorobowych. W międzyczasie pacjent kontaktował się z innymi lekarzami chorób zakaźnych w Niemczech i dowiedział się, że  ostatnio u turystów  powracających z Tajlandii zaczęto rozpoznawać: MELIOIDOZĘ.(choroba Whitmora)

Co to za choroba? Fonetycznie zbliżona do melodii, ale myślę, że bardziej do MELIO-racji  :). Tym bardziej, że jak się okazuje źródłem zakażenia o jest woda!, ale też gleba, powietrze. Istnieje ryzyko zakażenia się od człowieka. Warto zajrzeć na stronę Melioidosis Wikipedii – w celu wstępnego zapoznania się z tą chorobą.

(Ciekawostka jest wg Wikipedii, że chorobę tę prawdopodobnie Arthur Conan Doyle wykorzystał  jako “gorączkę Tapanuli” (dzisiejsza Sumatra – czyli blisko Tajlandii) opisaną  w opowiadaniu Umierający detektyw

Wszystko zaczęło się układać w logiczna całość. I co najdziwniejsze – wpisanie nazwy choroby w przeglądarkę, na jednej z pierwszych pozycji pokazało artykuł w ….Medycynie Praktycznej.(Melioidoza -dr n. med. Anna Parfieniuk-Kowerda, Klinika Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku).

Dla pacjentów może wydawać się, gdzie w takim razie tkwił problem? Wystarczyło wejść na portal Medycyny Praktycznej, napisać np. “Choroby w Tajlandii” – i wszytko jasne?

Tylko, że najpierw trzeba było wiedzieć, że tam (wśród milionów stron internetowych) może być opisana taka choroba i to jeszcze w Tajlandii. Wpisałem z ciekawości – Tajlandia na mp.pl dla lekarzy – dominują  wpisy o COVID, ptasia grypa, gruźlica, biegunki podróżnych i HIV (Tajlandia celem seksturystyki?). . Dodałem do wyszukiwania: Tajlandia choroby – także nic. Trzeba zadać pytanie Melioidoza, żeby znaleźć artykuł “Postępowanie diagnostyczne z chorym dzieckiem po powrocie z podróży do krajów tropikalnych” – (Andrea Summer, William M. Stauffer Evaluation of the sick child following travel to the tropics Pediatric Annals, 2008; 37: 821–826) – warto zajrzeć – świetna tabela okresów wylegania chorób tropikalnych) – (tutaj wymieniono melioidozę – ale bez Tajlandii). W zakładce infekcje dla lekarzy – także NIC !.

Artykuł Melioidoza jest w części portalu “Dla pacjentów.  Z tego wniosek, że wyszukiwarka serwisu nie sprawdza lekarzom wpisów umieszczonych na Portalu pacjenta. Dlatego pacjent może znaleźć chorobę, a lekarz – nie. Myślałem, że lekarz ma dostęp do całego serwisu mp.pl – źle myślałem! 🙂

Czasem szukamy daleko, a diamenty leżą pod stopami. Zastanowiło mnie więc, dlaczego oddziały chorób tropikalnych nie mają w standardzie badania turystów z Tajlandii w kierunku tej poważnej choroby. Tym bardziej, że bakteria zaliczana jest do grupy bioterrorystycznych, może wiązać się z dużą śmiertelnością (rocznie zapada na nią około 169tys osób a umiera około 89000 – czyli około 50%) i wymaga leczenia 5 miesięcy kilkoma specyficznymi antybiotykami.

Wkrótce przekonałem się w czym może tkwić problem. Bakteria Burkholderia pseudomallei jest zbliżona bakterii nosacizny, czyli choroby zwierząt. Sprawdziłem w cenniku PZH w Warszawie – nie znalazłem testów na tę bakterię. Szukałem testów immnologicznych w laboratoriach “sieciowych” i specjalizujących się w chorobach tropikalnych (Poznań) – też nic. Instytut Medycyny Wsi w Lublinie, także nie znalazłem takich badań. Zostały mi laboratoria od “bioterroryzmu”, albo weterynaryjne :).

Znalazłem badania w kierunku nosacizny w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Puławach. Czy wykonają nam badania – (badają surowicę koni) – zobaczymy.

Nr 440 – Badanie serologiczne w kierunku nosacizny odczynem wiązania dopełniacza (OWD).

Przed chwilą (godz. 0:14) wysłałem e-mail do Kliniki Chorób Zakaźnych w Białymstoku z prośbą o informację, gdzie można zdiagnozować takiego pacjenta.

Jak widać współpraca lekarza i pacjenta coraz częściej staje się normą. Docieramy do informacji kilkoma niezależnymi drogami. Nie ważne są autorytety medyczne, ale skuteczność zdobywania informacji i postawienie rozpoznania.

Jeszcze raz powtarzam motto mojego blogu :KTO CHCE,  SZUKA SPOSOBU, KTO NIE CHCE – SZUKA POWODU”  :).

Czy to rozpoznanie się potwierdzi? Nie wiem, ale myślę, że nagłośnienie tej jednostki chorobowej może pozwoli rozszerzyć procedury w oddziałach chorób tropikalnych w stosunku do powracających z Tajlandii i być może uratować komuś ŻYCIE!

Pamiętam nie tak odległy czas (około 10 lat temu) , jak próbowałem postawić rozpoznanie filariozy u naszych 20 turystów. Badania trzeba było wysyłać za granicę. Testy serologiczne były niedostępne. Trzeba było uruchamiać wsparcie ministerstwa zdrowia.  Pacjenci sami jeździli do laboratoriów chorób tropikalnych w Niemczech. Zostawało nam rozpoznanie pod mikroskopem i to z krwi badanej wieczorem. Już wtedy, dzięki studentom medycyny nauczyłem się jak prosto w gabinecie lekarskim można zrobić zdjęcie cyfrowe z mikroskopu. Wystarczył telefon komórkowy. Zdjęcia dobrej jakości – porównywalne z mikroskopem profesjonalnym, wysłaliśmy e-mailem na konsultacje do specjalistów we Włoszech i Indiach :).

 

Uwagi do procesu diagnostycznego trudnych przypadków chorobowych.

U tego pacjenta proces diagnostyczny był bardzo złożony. Należało zebrać,  spisać i uporządkować  jak najwięcej informacji (wywiad, badanie przedmiotowe, dotychczasowe wyniki badań, konsultacje lekarskie oraz katy informacyjne. W tym przypadku moja karta informacyjna dla pacjenta zajęła 32 strony ! Ponieważ nie mam sekretarki do wprowadzania tych danych muszę to robić osobiście. Ma to też swoje dobre strony. W czasie pisania często wychwytuję pominięte wcześniej przez innych detale istotne informacje dla pacjenta lub mam czas, aby spojrzeć na nie z innej perspektywy).

W przypadku tego chorego otrzymałem świetny przewodnik przygotowany przez pacjenta po jego dotychczasowej dokumentacji (plik Excel z zestawieniem wyników badań  z zaznaczeniem wyników dodatnich – a było ich około 50 (każdy na innym druku) + rodzaj przeprowadzonych konsultacji oraz kart informacyjnych. Do rubryk dodałem od siebie Link (hiperłacze) do pliku z wynikiem. Ten pomysł zaczerpnąłem od innego mojego “trudnego” pacjenta – informatyka, który przedstawił mi historię choroby w pliku tekstowym, umieścił pliki z wynikami badań w jednym katalogu (a bywa tych wyników i około 200), do każdego wyniku utworzył link. Czytając historię choroby można było szybko wywołać oryginalny wynik badania.

Zebranie wyników w tabeli pozwoliło mi szybko sprawdzać, czy i kiedy wykonano badanie w kierunku infekcji (ale w tym gąszczu i tak umknęło kilka badań, które wychwyciłem przepisując wyniki badań do karty informacyjnej. Takie uporządkowanie – pokazuje, jakie choroby  jeszcze nie były diagnozowane, ale też oszczędza czas i pieniądze chorego na dublowanie badań.

Umieszczenie pliku z kartą informacyjną teleproady w jednym folderze daje świetne narzędzie do dalszych konsultacji pacjenta przez internet. (taka cyfrowa książka zdrowia) Konsultującemu lekarzowi można przesłać cały folder z historią choroby, kartą informacyjną, która będzie otwierała potrzebne wyniki dodatkowe. Korzystając z Tłumacza Google łatwo ja przetłumaczyć np. na język angielski. Można też folder umieścić w chmurze internetowej (potem udostępnić link przez e-mail) lub nagrać na pendrive (ostatecznie na CD – obecnie laptopy nie mają już odtwarzaczy CD)). Taka nowoczesną historię choroby można potem łatwo uzupełniać. Moi pacjenci wykorzystują już takie rozwiązanie wykorzystując kart informacyjne z mojej teleporady. podczas dalszych konsultacjach. O pacjentów wiem, że lekarze w pierwszej kolejności sięgaja po moje opracowanie historii choroby. Nie muszą już przeglądać setek stron dokumentów. Konsultacje są szybsze bardziej merytoryczne.

Oczywiście – wszystkie wyniki dotychczasowych badań można ponownie weryfikować – ale to już proponuję w drugiej kolejności, czy wykonać testy innymi badaniami – np. testami PCR. zamiast immunologicznymi (widzimy obecnie, że w pandemii COVID19- też tak się robi).

Osobiście przy analizie wielu dokumentów i  przygotowaniu karty informacyjnej z teleporady radzę sobie trochę w inny sposób z natłokiem kart informacyjnych.

Zakładam pusty folder ( do którego będę przenosił opracowane już pliki z wynikami chorego). Jednocześnie zakładam nowy pusty plik w aplikacji Word. Następnie otwieram pliki pdf – jeśli można je skopiować w formie tekstowej – kopiuję i wklejam do pliku Word. Jeśli nie – wykonuję Print Screen i wklejam do programu OneNote (ale ma te funkcje tylko stara wersja 2010). (Są oczywiście  też płatne programy do konwersji plików pdf, ale nie wiem, czy poradziłby sobie z zakodowanymi  pdf). Program pozwala skopiować tekst, który wklejam do pliku Word (niestety jest dużo błędów – czasem szybciej sie przepisze niz dokona korekty). Pliki w jpg – kopiuję i wklejam do Word. I… niestety ręcznie wprowadzam te dane do karty informacyjnej (zajmuje to dużo czasu, który mógłbym poświęcić na prace koncepcyjną). Można rozważyć wykorzystanie do tego programów do dyktowania notatek tekstowych (np. Google Dokumenty w przeglądarce Chrome lub Office 365 i 19) – to samo narzędzie może pozwolić na notowanie pomysłów bez pisania na komputerze i pisanie postów na  blogu (połączone z nagrywaniem dźwięku – do tworzenia od razu podcastów).

Takie usystematyzowanie pracy i przenoszenie między folderami pozwala uniknąć pominięcie któregoś pliku – co przy 200 dokumentach jest możliwe, kopiowanie natomiast umożliwia od razy wybieranie interesującej treści i pracę na jednym dokumencie zamiast na 200 otwartych równocześnie.

Następnie przeanalizowałem objawy tego chorego.

Zadałem sobie pytania, które stawiam rutynowo przed każdą wideokonsultacją . Zainspirował mnie do tego podejścia stary szpiegowski radziecki serial „Siedemnaście Mgnień wiosny”– gdzie agent Stirlitz (a oni mają chyba dobre szkoły szpiegów?) – porządkował swoje myśli na kartce papieru pod hasłem:    “Materiał do przemyślenia“. Jest to dla mnie bardzo ważna funkcja analityczna. Tutaj mogę zapisać swoje pierwsze wrażenia, uporządkować problemy do rozwiązania, wprowadzić dane z map myśli).

Inną ciekawą rzeczą jaka zaobserwowałem u siebie podczas analizy trudnych przypadków jest to, że  często mi się zdarza znaleźć koncepcje rozwiązania problemu dopiero na drugi dzień. Bywa, że cały dzień wytężonej pracy i zbierania informacji nic nie wnosi nowego do rozpoznania. Rozwiązanie pojawia się dopiero następnego ranka. Po “przespaniu się z problemem (bez podtekstów” 🙂 nagle wszystko staje się proste i poukładane. Coś w tym jest, że najlepsze prace koncepcyjne udają mi się dopiero następnego ranka (tak jak z GDMMiA). Dlatego też potrzebuję więcej czasu, aby stworzyć nową koncepcję diagnozy. To nie jest praca na taśmie. Nie przyjmę dokumentacji od pacjenta jednego dnia i na drugi dam rozwiązanie diagnostyczne.

Wymyślenie czegoś nowego wymaga czasu (w przypadku tego chorego zajęło mi to 50 godzin). Trzeba było rozłożyć problem na najmniejsze elementy, przeanalizować i dopiero postawić rozpoznanie. (Ze wzgledu na takie drobiazgowe podejście pacjent po wizycie u mnie powiedział mojemu koledze, że był u Doktora Śrubki” :).

Dopiero teraz dociera do mnie, dlaczego “Dr House” po pewnym czasie nagle wpadał na genialne rozpoznanie. Prawdopodobnie był to ten sam mechanizm – zebrać informacje – czerpać z inspiracji zespołu (burza mózgów) – analizować – dać sobie czas, aby mózg poukładał sobie całą analizę -wejść w fazę REM (?)  i na drugi dzień nagle “wydruk sposobu rozwiązania problemu” z naszych sieci neuronowych. (to Ludzka – nie sztuczna Inteligencja, 🙂 Tak jak w filmie dla dzieci “Pomysłowy Dobromir 🙂

Następnie przeszukuję piśmiennictwo i korzystam z komputerowych (internetowych baz danych oraz aplikacji do diagnostyki różnicowej – nazywam je: “diagnozowarkami”.

Jednak w tym przypadku dość dobre narzędzie zawiodło. Na zapytanie – znajdź chorobę u chorego z Tajlandii przy jego objawach i w grupie wiekowej (zarówno w konstelacji pojedynczych objawów jak i dla grupy wszystkich objawów pacjenta) – melioidozy nie podano (chociaż autorzy aplikacji piszą, że baza programu jest stale aktualizowana o bardzo szeroka literaturę naukowa z całego świata).  Z tego wypływa wniosek, że nawet najlepsze bazy danych portali:  “diagnozowarek”  (np. Isabelhealthcare – zaliczam do takich)  nie maja jeszcze tak potężnych “silników”, aby mogły dostarczyć informacje o bardzo rzadkich chorobach – lub schorzeniach przebiegających w nietypowym zestawieniu.

 

Zadałem to samo pytanie w  Google (Thailand, Skin Rashes, Night Sweats, Joint Pain, Arrhythmia, Tachycardia, Raised Temperature, Enlarged Lymph Nodes, Muscle Weakness, Right Side Stomach Pain, Headache, Low Urine Output, Earache), która dysponuje już świetną nowa technologią sztucznej inteligencji (wygrała w grze Go) – niestety też nie otrzymałem na pierwszych stronach wyszukiwania (było ich 126 tysięcy) sugestii melioidozy.

Oczywiście zawsze zdaję sobie sprawę, że odpowiedź mogłaby być inna, gdybym inaczej sformułował zapytanie. Często powtarzam sobie przy zbieraniu wywiadu od pacjenta: “Jakie pytanie – taka odpowiedź!” (Jest to oczywiście w sprzeczności z powszechnym powiedzeniem “Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi”)

Także opisana wcześnie próba przeszukania bazy danych portalu Medycyny Praktycznej pokazała, że pewne informacje mogą być niedostępne dla wszystkich użytkowników (w tym przypadku, lekarz nie widzi artykułu dla pacjentów)!

Jak widać z powyższych informacji w diagnostyce trudnych przypadków chorobowych jest jeszcze praca dla lekarza :). Nie wszystko jeszcze może zastąpić sztuczna inteligencja – co nie znaczy, że to szybko nie nastąpi. Stąd moje przemyślenia i projekty w GDMMiA, aby ten proces uporządkować i wprowadzić ludzkość z etapu informacji  w etap mądrości działania w oparciu o nowe technologie.  Technologie te będzie potem można wprowadzać do chipów implantowanych w ciele człowieka. Po co się uczyć, jak od razu każdy będzie człowiek miał gotowe narzędzie z dostępem do każdej potrzebnej informacji. Może warto obejrzeć Biohackers na Neflix?

Diagnozując chorego zadałem sobie także pytanie, czy pływający w basenie hotelowym waran mógł przenosić jakieś nietypowe choroby (przy okazji znalazłem informacje, że bada się te zwierzęta pod kątem  ich wykorzystania w walce z antybiotykoopornością bakterii). Pomocny był mi artykuł “Zoonotic Parasites of Reptiles: A Crawling Threat Jairo A. Mendoza-Roldan, David Modry and Domenico Otranto” z Trends in Parasitology

Przeanalizowałem oczywiście choroby przenoszone przez komary. Na słonie i małpki nie starczyło mi czasu. Z wywiadu wykluczyłem podejrzenie wścieklizny (w tym pogryzienia przez nietoperze i psy). Uwzględniłem kontakt na chorobę zakaźna w rodzinie (dzięki mojemu formularzowi wywiadu chorobowego) i kontakt z polskimi zwierzętami.

Teraz należało połączyć wszystkie informacje i wyciągnąć wnioski – jaka może to być choroba i jakie badania należy wykonać, aby potwierdzić lub wykluczyć rozpoznanie. Łączeniem kropek zainspirowała mnie moja córka Joanna – adwokat , która  mówi, że  w jej zawodzie także często należy połączyć kropki, aby rozwiązać problem i zredagować  silną ekspertyzę prawną (szczególnie w sprawach  biznesów wartych miliony).

Niestety nie wszystko idzie gładko. Czasem mamy podejrzenie choroby, ale nie mamy gdzie wykonać testów diagnostycznych.

Jeśli nie można znaleźć laboratorium wyspecjalizowanego w danej diagnostyce warto zapytać autorów publikacji na ten temat, czy nie mogą polecić mi placówki zajmującej się tym problemem. Tak też uczyniłem w tym przypadku – wczoraj wysłałem e-mail do autorki artykułu z Medycyny  Praktycznej. (Niedawno mój pacjent zwracał się o pomoc diagnostyczną do autorów z Singapuru o jego chorobie- zadziwiające – jak lekarze są chętni do pomocy ludziom z odległych krajów.)

W razie dalszego braku rozpoznania można skorzystać z pomocy lekarskich forów internetowych (konsylium24.pl – ale jest to narzędzie nie przygotowane do kompleksowej analizy i należy liczyć tylko na szczęście, że ktoś zauważy post oraz  na dobra wolę i zainteresowanie uczestników forum, jest tam wiele emocji w czasie dyskusji. Na tym portalu są tysiące wątków.

Można też skorzystać z dedykowanych do tych celów portali dla pasjonatów “detektywów medycznych” (lekarzy i nieprofesjonalnych fanów medycyny – np odpłatnie na CrowdMed – minimalne tygodniowe honorarium do podziału to około 200 dolarów  (widziałem też za 1300 dolarów z możliwością licytowania większej stawki)  to znacznie więcej niż moje honorarium  500 zł :).

Jak widać, to co wydaje się proste nie zawsze takie jest. Komputery i Internet wszystkiego nie rozwiążą. “Diabeł tkwi w szczegółach” – a praca analityczna może zająć także 50 godzin (nie mówiąc już o obsłudze systemów informatycznych, korespondencji z chorym i analizy wyników zleconych badań). Być może dlatego w Polsce prawdopodobnie nikt nie chce zajmować się samodzielnie taką pracą (pacjenci twierdzą, że nie znaleźli takich lekarzy w Polsce). Zostają więc przeciążone Ośrodki Chorób Rzadkich.

Telediagnostyka – audio i video w zbieraniu wywiadu

Diagnozując ostatnio trudne przypadki chorobowe jeszcze raz przekonałem się o tym jak może być determinacja pacjentów w szukaniu rozpoznania, potrafią przenosić góry, dotrzeć do lekarzy w różnych zakątkach Polski ale i świata. Nie ma już barier psychicznych, językowych i geograficznych (tu szczególnie wyróżniają się młodzi ludzie, aby docierać do największych autorytetów w najodleglejszych zakątkach świata, korzystać ze światowej literatury na najwyższym poziomie. Z pomocą przychodzą nowe technologie (w tym sztuczna inteligencja) i telekonsultacje (w tym on line). Dla przykładu mąż pacjentki, u której nie można postawić rozpoznania przeszukał w Internecie literaturę naukową, gdzie znalazł opis podobny przypadku chorobowego. Napisał e-mail do autorów artykułu – do Singapuru. Ci zasugerowali szukanie pomocy w USA- na portalu dla lekarzy stomatologów od “oro-facial pain”-> tam znalazł Polkę – lekarza stomatologa specjalizującą się w tej dziedzinie, która …. właśnie przyjechała do Polski  do chorej matki – i tu rozmawiali telefonicznie i e-mailowo. Diagnozy szukali także w USA na portalu CrowdMed.

Dla mnie największym zdziwieniem w ostatnich dniach było niestandardowe przesłanie dokumentacji do teleporady przez pacjentkę Prawidłowe przygotowanie do konsultacji wymaga wcześniejszego zebrania wywiadu chorobowego i dostępu do dokumentacji medycznej. Proszę więc o przysłanie wypełnionego druku wywiadu. Niestety ostatnio pacjentka długo nie przysyłała mi wypełnionych druków. Okazało się, że pliki były za duże i e-mal nie wychodziły z jej skrzynki. Druki udostępniła mi w chmurze. Ku ku mojemu rozczarowaniu – chora wypełniła tylko dane personalne i główne objawy.

Zacząłem analizować nadesłane pliki – zwykle są to formaty pdf, jpg lub doc. Zastanowiło mnie, dlaczego jeden z plików jpg ma ponad 20 MB. Okazało sie, że to nie jest to jpg ale mpg AUDIO.

Pacjentka po prostu nagrała wywiad w pliku audio i mi go wysłała do odtworzenia np w Winamp. Twierdziła, że miała duże problemy z koncentracją i jest osłabiona na tyle, aby wypełnić druki wywiadu.

Niedługo prawdopodobnie mogę się spodziewać też nagrań Video z wywiadem od chorego. 🙂

Dla lekarza taka forma ma swoje zalety, ale także na obecnymi etapie technologicznym – wady przeważają. Pliki audio,  a szczególnie wideo mają dużą objętość – do kilkuset MegaBajtów. Trudno takie dane przechowywać w dokumentacji medycznej, ale tez trudno na nich pracować. Wysłuchanie wywiadu i napisanie z tego notatki znacznie wydłuża proces analizy dokumentacji.

Dlatego w chwili obecnej ODRADZAM PACJENTOM przesyłanie dokumentacji AUDIO i WIDEO. Nie mogą zapewnić bezpieczeństwa takich danych w drodze od pacjenta do mojego komputera. Takie rozwiązanie możnaby zastosować z pewna ostrożnością w przypadku dedytkowanego serwera, który pozwala umieszczać dane bezpośrednio z komputera pacjenta.  Na chwile obecną dla procesu diagnostycznego wystarczająca jest rozmowa wideo w aplikacji Microsfofr Teams.

Rozwiązanie audio może być bardzo przydatne dla pacjentów niewidzących.

Mogą oni także korzystać ze sztucznej inteligencji do odczytywania na głos plików przysłanych w formie tekstowej. Do rozważenia jest nagranie pytań do wywiadu przez lekarza i wysłania takiego pliku do chorego.

Office 365 ma możliwość czytania tekstu.

“Wklejenie” pliku tekstowego w oko przeglądarki Chrome, Edge – pozwala także odczytać tekst. Podobnie Tłumacz Google może być pomocny da takich chorych. Dla przykładu wkleiłem mój druk wywiadu chorobowego – aplikacja czyta tekst bardzo ładnie.

Tutaj należałoby podać jeszcze  program, który zapisuje tekst mówiony w postaci pliku np. word.Dokumenty Google dają taką możliwość tylko w przeglądarce Chrome.

Inne programy:

Speech to text

Google Chrome

Inne polecane prze Komputer Świat

 

Jak w praktyce można zastosować niektóre elementy audio – pokazuję także w poście

Melioidoza – poważna choroba z Tajlandii.

GDMMiA – porzucić projekt, czy dołączyć sztuczną inteligencję?

Ostatnio dużo rozmawiałem na temat GDMMiA z córka Joanną i młodym informatykiem MR (ale co ciekawe – rozpoczął teraz dodatkowe studia na wydziale lekarskim). Ponieważ moje zapytanie do Microsoft o możliwość zrealizowania na moje zlecenie i własne finansowanie projektu GDMMiA nie doczekało się odpowiedzi (po co walczyć z Google czy Microsoft – wolałem ich zatrudnić 🙂 ), zacząłem się zastanawiać, czy GDMMiA ma w ogóle sens? Czy nie tracę czasu i swojej energii na prace nad tym projektem? Czy może już Google i Microsoft nad tym pracują? Inaczej mówiąc: Czy nie robię dużo dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty :). W tym wpisie posłużę się pierwszymi (raczej nieudolnymi rysunkami), ale to od nich zaczęła się w 2011 roku idea projektu GDMMiA.

Z metodologii prowadzenia projektów Prince najważniejszą rzeczą jakiej się nauczyłem jest to, że nie ważne ile czasu i pieniędzy się zainwestowało w dane przedsięwzięcie, jeśli analiza na jednym z kamieni milowych wykaże, że projekt nie rokuje sukcesu – to należy go bezwzględnie zakończyć, aby pozbyć się “kamienia młyńskiego u szyi, który pociągnie nas na dno.

Ideą projektu było stworzenie narzędzia, które pozwoli ludziom na całym świecie realizować ich marzenia i rozwiązywać problemy życiowe i biznesowe dzięki dostępowi do najlepszej, ciągłej wiedzy (nie tylko informacji) pokazującej, jak w mądry sposób pokonać przeciwności świata. Docelowo może powstać pokolenie ekspertów w każdej dziedzinie. Oczywiście w realizacji planu trzeba to wesprzeć pieniędzmi, umiejętnościami i talentami ludzi lub maszyn.

 

Nie trzeba będzie być bogatym, aby mieć wiedzę dzisiaj zastrzeżona dla wąskiej, najzamożniejszej grupy miliarderów. Wystarczy zapytać np. Google z silnikiem GDMMiA, a dostanie się jedno, ale najlepsze rozwiązanie.  Dzięki przejrzystości algorytmu, będzie można zobaczyć, jakie opcje można było jeszcze rozważyć, i być może wybrać własne, inne  rozwiązanie.  GDMMiA wyjdzie też poza Internet i sięgnie po Big Data. (taki piaty wymiar rzeczywistości). Jesli połaczy sie z rozszerzeniem zmysłów człowieka (np. sensory znajdujące się na plecach pozwalają rozumieć mowę).

Najwygodniej dla człowieka byłoby, gdyby problem rozwiązał ktoś inny, bez żadnego nakładu pracy i pieniędzy. Takie rzeczy już były w historii “Każdemu według jego potrzeb”.

Chce mieć do, mówię o tym Złotej Rybce – jutro mam już nowy dom. Bez kredytu i innych zmartwień. Na razie to utopia. Ale kto wie, co będzie robiła Sztuczna Inteligencja dla pozbawionych pracy ludzi?

 

Jeśli nie Złota Rybka, to może sztuczna inteligencja rozwiąże za nas wszystkie problemy? Ze sztuczną inteligencją wiążą się jednak różne problemy. Po pierwsze jeszcze nie jest na tyle rozwinięta, aby rozwiązywać złożone zadania w każdej dziedzinie. Nadal się uczy (aloe uczy się bardzo szybko). Po drugie dochodzimy do takiego poziomu, że tracimy kontrole nad procesami, które odbywają się poza kontrolą człowieka (już za nią nie nadążamy). Sieci neuronowe wytwarzaj własne schematy (nie są to już znane nam typowe algorytmy). Mamy więc sytuację tzw. “czarnej skrzynki”  (Coś się tam dzieje, daje wynik, ale nikt nie wie dlaczego). Brak kontroli nad procesem decyzyjnym może skutkować poważnymi konsekwencjami prawnymi. Jeśli coś nie zadziała (np. umrze człowiek podłączony do aparatury (chipa) sztucznej inteligencji, to kto pójdzie do więzienia – algorytm, lekarz, który podłaczył maszyne i wykonał jej instrukcje, robot, który sam wykonał cała prace, inzynier, który zaprojektował wejściowy interfejs i koncepcje sieci neuronowej, ale nie wie co się dzieje wewnątrz procesów “pudełka” (“czarna dziura)”.

Można też posłużyć się algorytmem rozwiązywania problemów – co jest bardziej zrozumiałe dla człowieka i pozwala mieć kontrolę nad decyzjami.

Algorytmy stworzone tylko przez ludzi można gromadzić i katalogować oraz wyszukiwać i rozwijać np. w GDMMiA.

Można też mieć kontrolę nad rozwiązaniami problemów przez sztuczna inteligencję podporządkowując ostateczne decyzje człowiekowi np. poprzez sprzężenie SI z GDMMiA

Czy to fantazja – NIE. To już się dzieje!

Google wprowadza wyszukiwanie algorytmów tekstowych na stronach www. To nie są tylko linki do stron, to jest już inteligentnie wybrana najlepsza (wg Google) treść w danym języku logiczna treść i to w formie pisanego w edytorze tekstowym algorytmu. Niedługo będzie prawdopodobnie to w wersji międzynarodowej dzięki Tłumaczowi Google i jego SI rozpoznawania języka naturalnego. Zadamy pytanie po polsku, a otrzymamy przetłumaczony najlepszy algorytm na świecie, jaki jest aktualnie dostępny w Internecie (a co z bazami danych poza zasięgiem Google – Big Data? – myślę, że to tylko kwestia czasu!). Na rycinie widać, jak działa takie wyszukiwanie. Osobne okno z wybranym algorytmem i nie jest o reklama. W ogóle tego nie zauważamy, ale Google już nami kieruje. Algorytm “Jak ugotować jajko”

Inny algorytm – jak zmienić tapetę na mac. Z 79400000 wybrano jeden najlepszy algorytm, jeśli chcemy zmienić język wyszukiwania – jest taka opcja. Niedługo pewnie będzie od razu też z tłumaczeniem na wybrany język.

Przy tworzeniu algorytmów Globalnej  Mapy Myśli (GDMMiA) można sięgnąć do zapisanych w książkach, czy stronach www zasobów wiedzy. Jak zautomatyzować ten proces?. Może wykorzystać do tego celu sztuczną inteligencję w postaci np. Generatora tekstu GPT-3 OpenAI  (został on wykorzystany m.in. w philsopherai.do analizy tekstu) .

Firma Elona Muska to właśnie OpenAI. GPT to skrót od skrót od Generative Pre-trained Transformer, co oznacza generatywny przetrenowany transformator.

 

https://openai.com/

Jeśli będziemy mieli wersje tekstową odpowiedzi na zapytanie, to albo dostaniemy logiczny opis algorytmu (jak  wyżej pokazanym artykule na temat zmiany koła w samochodzie w programie Philosopher) albo wypunktowanie kolejności działań w formie pisemnego algorytmu. Analiza tekstu pozwala już wyłapać związki logiczne w treści pisanej, a następnie stworzyć logiczny ciąg informacji w postaci algorytmu. Algorytm można wówczas dołączać do GDMMiA dzięki uczeniu maszynowemu. GDMMiA może też być “pożywką” dla programu typu Philosopher). 

A co by było, gdyby Google potrafiło wyszukiwać graficzne algorytmy znajdujące się na stronach www, konwertować je do języka pisanego w edytorze tekstu i wyświetlać bardzo złożone algorytmy w formie opisowej podczas wyszukiwania w przeglądarce. Jednym słowem przejść z epoki wyszukiwania informacji w epokę dostarczania wiedzy.

A gdyby do tego celu wykorzystać sieci neuronowe + rozpoznawanie obrazu (uczenie maszynowe, głębokie uczenie) +  narzędzie oparte na opisywaniu obrazów Microsoft Azure oparte na Open AI  (technologia GPT3)   i to wszystko włączyć do przeglądarki Google.

What’s that? Microsoft’s latest breakthrough, now in Azure AI, describes images as well as people do

NEW DELHI Image Captioning – na tym filmie pokazano możliwość zastosowania Captcha w wyszukiwaniu obrazu w Google.

Niestety mój konsultant informatyczny MR (serdeczne podziękowania za szczerość) obawia się, że takie rozwiązanie jest bardzo trudne, lub wręcz nie możliwe obecnie do wykonania.

Nic tak mnie nie motywuje do pracy jak słowo NIEMOŻLIWE lub To się nie uda :). Jeśli nie Tak to JAK? 🙂

Globalna Dynamiczna Mapa Myśli i Algorytmów razem ze Sztuczna Inteligencją mogłaby w oparciu o tę wiedzę dołączyć narzędzie do tworzenia rozwiązań nowych problemów, które dotychczas nie mają swojego rozwiązania w sieci www i Big data.

Czy można wykorzystać GPT-3 OpenAI do tworzenia algorytmów GDMMiA?

Przy tworzeniu algorytmów Globalnej  Mapy Myśli (GDMMiA) można sięgnąć do zapisanych w książkach, czy stronach www zasobów wiedzy. Jak zautomatyzować ten proces. Może wykorzystać do tego celu sztuczną inteligencję w postaci np. Generatora tekstu GPT-3 OpenAI  (został on wykorzystany m.in. w philsopherai.do analizy tekstu) .

Firma Elona Muska to właśnie OpenAI. GPT to skrót od skrót od Generative Pre-trained Transformer, co oznacza generatywny przetrenowany transformator.

Analiza tekstu pozwalałaby wyłapać związki logiczne w treści pisanej, a następnie stworzyć logiczny ciąg informacji w postaci algorytmu. Algorytm można wówczas dołączyć do GDMMiA.

GPT-3 OpenAI jest to model przetwarzania języka naturalnego, który potrafi pisać teksty tak, jak robi to człowiek.

OpenAI otrzymała od Microsoft superkomputer (zasilany przez 285 tysięcy procesorów i 10 tysięcy układów graficznych, z których każdy umożliwia transfer danych na poziomie 400 gigabitów na sekundę).

“GPT-3” – napisali badacze w artykule naukowym poświęconym GPT-3. – GPT-3 osiąga wysoką wydajność w wielu zestawach danych przetwarzania języka naturalnego, w tym w tłumaczeniu, odpowiadaniu na pytania i dokańczaniu fraz, a także w kilku zadaniach wymagających rozumowania w czasie rzeczywistym lub adaptacji, takich jak rozszyfrowanie słów, użycie nowego słowa w zdaniu lub rozwiązanie 3-cyfrowej arytmetyki”.”  (źródło)

 

 

Przetwarzanie języka naturalnego może pozwolić standaryzować nomenklaturę użytą w GDMMiA przez ludzi z różnych zakątków świata. Nie wystarczy przetłumaczyć tekst – w katalogu Mapy powinien mieć on to samo znaczenie. Czyli powinno się stworzyć jeden precyzyjny język do zarządzania mapą GDMMiA. Internauta wpisze w swoim języku dowolną treść, GPT-3 przetłumaczy jego znaczenie na język GDMMiA, wyszuka żądane zapytanie i da odpowiedź w języku ojczystym użytkownika.

Polecam artykuł: “GPT-3 od OpenAI właśnie zrewolucjonizował przeglądarkę

GPT-3 pozwala zamieniać słowa na piksele tworząc obrazki. Ciekawe, czy może działać odwrotnie – zamieniać piksele na słowa? (algorytmy w jpg na algorytmy w mapie algorytmów?

MICROSOFT UZYSKAŁ EKSKLUZYWNĄ LICENCJĘ NA WYKORZYSTYWANIE GPT-3 W SWOICH PRODUKTACH

Imię pacjenta a diagnostyka chorób genetycznych

Niedawno konsultowałem pacjenta (“Trudny przypadek diagnostyczny“) z objawami mogącymi sugerować chorobę genetyczną. Pacjent ma bardzo rzadko spotykane w Polsce imię i na dodatek mieszka w innej części Polski niż ta, gdzie znajduje się jego rodzinna miejscowość (północno-wschodnia Polska).

Ponieważ różnicowana choroba genetyczna występuje częściej u Żydów aszkanazyjskich (zamieszkujących Europę Środkową i Wschodnią), zacząłem analizować, czy pacjent ma takie rodzinne korzenie. Z pomocą przyszła wyszukiwarka Google Maps i Wikipedia. Analiza genezy imienia wykazała, że jest to imię hebrajskie. Wikipedia podała natomiast  informacje, że w rodzinnej miejscowości pacjenta przed wojną żyło około 50% Żydów oraz istna mieszanka kulturowo – religijna (od prawosławia, katolików – ewangelików i tatarów.

Ustalenie pochodzenia może znacznie uprościć ścieżkę diagnostyczną i skierowanie pacjenta od razu na badania genetyczne (ale są one drogie – WES potrafi kosztować 6 tys. zł), ale za to można oszczędzić na innych testach.

Niestety w tym przypadku trop okazał się nietrafny. Pacjent jest innego wyznania. Jednakże imię mogło być popularne  w rodzinnej okolicy przed wojną, lub komuś kojarzyć się z ukochaną osobą.  . Mimo wszystko nie zamykam tej opcji  ponieważ nie możemy zagwarantować, że rodzice pacjenta, żyjąc w takim tyglu kulturowym nie mają genów “hebrajskich”. Pytanie w Polsce pacjenta o jego wyznanie i narodowość jest bardzo delikatnym tematem. W czasie wojny wielu Żydów zmieniło nazwiska i wyznanie. Dlatego też wiele osób może nie wiedzieć o swoich prawdziwych korzeniach genetycznych.

źródło

 

 

Unijny Serwis Informacyjny Badań i Rozwoju (CORDIS)

Czym jest CORDIS?

“Wspólnotowy Serwis Informacyjny Badań i Rozwoju (CORDIS) jest głównym źródłem informacji o wynikach projektów finansowanych przez Komisję Europejską w ramach unijnych programów ramowych w zakresie badań naukowych i innowacji (od 1PR do programu „Horyzont 2020”).”

W ramach tego projektu powstaje narzędzie oparte na sztucznej inteligencji do wczesnej przesiewowej diagnostyki dna oka  aiVision

GDMMiA a Sieci Neuronowe

Globalna Dynamiczna Mapa Myśli i Algorytmów (GDMMiA) opiera się na nieliniowej strukturze map i liniowych algorytmach będących efektem końcowym analizowanych problemów internautów. Potrzebna jest więc operacja zamieniająca mapę myśli  na liniowy algorytm. Jak to zrobić? Można wykonać to  “ręcznie” – przez autora mapy myśli, można też wykorzystać do tego sztuczną inteligencję – myślę tu szczególnie o Sieciach Neuronowych – pozwalających katalogować informacje, wyszukiwać związki danych z różnych map z GDMMiA  i generować wnioski w postaci liniowego eksperckiego algorytmu.

Taka koncepcja Map + Sieci neuronowych może być dynamicznie rozwijającym się narzędziem wspomagania decyzji – nowoczesnym portalem ekspertowym, potrafiącym wiązać Big Data, katalogować duże bazy danych, analizować problemy w mapach i tworzeniem ekspertyz na wysokim poziomie (z podaniem źródła użytego do analizy danych – wiemy jak działa algorytm!).

Zaletą map myśli jest możliwość LINKOWANIA DO BAZ WIEDZY (nie obciąża to struktury mapy, która może być za ciężka dla block chain),  kopiowania całych  pojedynczych map (“cegiełek=klocków” GDMMIA) lub tylko ich gałęzi i wstawianie do nowej MAPY analizy innego problemu. “Żonglowanie” danymi w takiej formie może być wygodne w uczeniu maszynowym i w sieciach neuronowych oraz w ręcznym tworzeniu nowych map.

GDMMiA – jak zautomatyzować tworzenie algorytmów z map myśli?

Globalna Dynamiczna Mapa Myśli i Algorytmów (GDMMiA) , to dwa połączone ze sobą pod względem logicznym zbiory danych.Algorytmy powinny być tworzone na podstawie map myśli i analiz danych. Mapa Myśli jest narzędziem Analitycznym do rozwiązywania problemów (zebranie informacji, ich hierarchizacja, kategoryzacja, praca koncepcyjna i projektowa), natomiast z pracy analityka powstają algorytmy, które też możemy katalogować w zbiory opierając się na szablonach map myśli. Algorytmy są narzędziem Wykonawczym.  Dynamiczny charakter mapom nadaje ich ciągła, rygorystyczna  aktualizacja (np. przy wykorzystaniu AI).

Problemem jest jak przełożyć informacje liczbowe-tekstowe i graficzne analiz i map myśli na algorytmy. Jakich narzędzi użyć. Zastanawiam się obecnie nad takimi rozwiązaniami. Na razie liczę na społeczność internautów (ludzi) i sztuczną inteligencję.

-> Wpis GDMMiA a Sieci Neuronowe

Kolejnym wyzwaniem jest jak dodawać kolejne mapy myśli i algorytmy, aby zapewnić ich niepowtarzalność. Jak zabezpieczyć się przed wieloznacznością słów, różnic językowych, kulturowych i nie dopuścić do dublowania się rozwiązań, tak jak to ma miejsce w książkach. Dodawanie algorytmu od razu powinno weryfikować, czy w bazie danych nie ma już takiego rozwiązania.

Ideą pomysłu jest – jedna procedura – jeden algorytm. Nie można dopuścić do namnażania się zbędnych informacji. Pomysłów rozwiązania tego samego problemu może być wiele, ale algorytm powinien opisywać tylko jedno rozwiązanie dla jednego pomysłu.

Jak aktualizować algorytmy w miarę zmieniającego się stanu faktycznego?

Poprzez sztuczna inteligencję oraz platformę zamawiania i sprzedaży  gotowych rozwiązań problemów (ludzie zamawiają ekspertyzę – płacą – ekspert dodaje “cegiełkę mapy myśli i algorytm” – sprzedaje zamawiającemu i innym internautom wg ceny “hurtowej”)

 

Czy można zautomatyzować przenoszenie treści z map myśli do algorytmów blokowych np. w programach

Takim narzędziem pozwalającym tworzyć mapy myśli i równocześnie algorytmy blokowe jest Microsoft Visio (Microsoft Visio Viwer – bezpłatnie wyświetlanie diagramów blokowych) – do tworzenia diagramów (algorytmów blokowych) oraz do dzielenia się nimi z innymi (czyli może być przydatne w GDMMiA) VISIO

Czyli jest szansa, że mapa stworzona w VISIO będzie mogła być skonwertowana do algorytmu a z niego do planu działania.  Rozpoczęcie budowy GDMMiA w ramach odrębnych korporacji – można w z czasem połączyć w GDMMiA!!

 

źródło https://www.microsoft.com/pl-PL/microsoft-365/p/visio-standard-2019/cfq7ttc0k7cf?activetab=pivot:overviewtab

 

Więcej funkcji

  • Diagramming icon

    Wykresy oparte na danych

    Automatycznie generuj wykresy organizacyjne ze źródeł danych, takich jak Excel, Exchange lub Azure Active Directory.

    AutoCAD icon

    Obsługa AutoCAD

    Możliwość importowania plików DWG, w tym obsługa rozszerzonego formatu plików.

  • templates glyph icon project

    Elastyczne edytowanie

    Łatwo zmieniaj kształty w istniejących diagramach, zachowując dotychczasowy układ i połączone kształty, co ułatwia zmianę wyglądu diagramu bez utraty efektów wcześniejszej pracy.

    VISIO diagramy

    Visio dla sieci web

    Tworzenie mapy myśli w WORD

     

     

GDMMiA – Internetem wiedzy!

Analizując problem Globalnej Dynamicznej Mapy Myśli i Algorytmów (GDMMiA) musiałem sobie odpowiedzieć na pytanie, co dla człowieka jest ważniejsze – informacja, czy WIEDZA i Umiejętności rozwiązywania problemów (MĄDROŚĆ)?

Dotychczas korzystamy z Internetu jako źródła informacji. Jest to możliwe dzięki wyszukiwarkom takim jak np Google. Silniki tych narzędzi oparte są na katalogowaniu linków do treści zawartych na konkretnych stronach Internetowych. W miarę rozwoju tych narzędzi otrzymujemy coraz trafniejsze odpowiedzi na nasze zapytania. Niestety 1,5 miliarda stron www – (stan na sierpień 2019) zalewa nas ilością informacji. Toniemy w gąszczu wyszukanych stron. Czasem te istotne dla nas nie są odpowiednio pozycjonowane. Algorytmy wyszukiwania układane są pod kątem komercyjnym. Maja przynieść dochód dostawcom przeglądarek z reklam i zbieraniu danych w celach m.in reklamowych. Oczywiście wyszukiwania muszą zadowalać większość (ale nie wszystkich !) internautów, bo to oni są odbiorą reklam.  Procesy te wspierane są elementami wyszukiwania semantycznego, wyszukiwanie obrazem oraz sztuczną inteligencją i jej algorytmami. Jednak to jest ciągle TYLKO INFORMACJA.

Czym różnią się pojęcia wiedzy i informacji

Wiedza (wg definicja wg encyklopedii PWN) – ” w najogólniejszym sensie rezultat wszelkich możliwych aktów poznania; w węższym znaczeniu — ogół wiarygodnych informacji o rzeczywistości wraz z umiejętnością ich wykorzystywania;

Informacja (informacja naukowa– wg encyklopedii PWN) – “naukozn. zorganizowana działalność związana z gromadzeniem, przetwarzaniem i udostępnianiem wiadomości z różnych dziedzin, szczególnie nauki i techniki”;

Jak widać z tych definicji wiedza wykorzystuje informacje w praktyce. Same informacje nie mają efektu sprawczego. (Co nam przyjdzie po skoczeniu z samolotu z informacji, że istnieje przyciąganie ziemskie oraz o działaniu spadochronu, jeśli nie mamy WIEDZY, że w takiej sytuacji należy pociągnąć za rączkę od spadochronu ( o ile wcześniej wiedzieliśmy, że trzeba go założyć!)

W codziennym życiu najważniejsza jest dla nas WIEDZA I UMIEJĘTNOŚĆ rozwiązania naszych problemów. Informacja jest tylko pożywką do zdobywania wiedzy, ale jej nie zastąpi. Jak mówiło kiedyś stare powiedzenie złoto i brylanty to tylko mąka a dolary są chlebem. Tak samo jest z informacją, która jest jak złoto (domyślamy się ile Facebook dostał za nasze “darmowe” informacje o naszych profilach – afera Cambridge Analytica). Wiedza i Umiejętności są zaś chlebem. Bez chleba umrzemy! Swoją drogą – ile mógłby zażądać Facebook za gotowe algorytmy strategii marketingowych oparte na swoich informacjach?

Kolejnym stadium rozwoju strategii rozwiązywania problemów będzie poziom MĄDROŚCI każdego człowieka. Według definicji Wikipedii mądrość w najwęższym znaczeniu to umiejętność podejmowania uzasadnionych decyzji, które w dłuższej perspektywie przynoszą pozytywne rezultaty. W innym ujęciu można powiedzieć, że mądrość to umiejętność praktycznego wykorzystywania posiadanej wiedzy i doświadczenia.

 

Prawdopodobnie doszliśmy do kresu możliwości Google jak samodzielnego narzędzia. Potrzebne będzie dostarczanie Wiedzy na żądane zapytania internautów. Wyszukiwarki dostarczą tylko informacji do analizy i tworzenia Map Myśl. Te ostatnie będą źródłem tworzenia algorytmów wykonawczych zaimplementowanej wiedzy. Wszystko zostanie skatalogowane w wielkiej bazie danych.. Czas na nowe narzędzia dostarczające rozwiązań. Znowu przywołam stare (może mało eleganckie) powiedzenie “Z rączej świni konia wyścigowego się nie zrobi!” Czas na zakup RUMAKA!

autor

 

Może GDMMiA jest takim pomysłem, może sztuczna inteligencja wesprze tę ideę, ALBO (!)  AI pójdzie własna drogą – nic nie będziemy musieli umieć  rozwiązywać, to sztuczna inteligencja nas ubezwłasnowolni i zrobi wszystko za nas?

 

Globalna Mapa Algorytmów – schematy

Chciałbym zrealizować projekt Globalnej Dynamicznej Mapy Myśli i Algorytmów (GDMMiA) – Internetu wiedzy – tworzącego pokolenie ekspertów.

Wszystkie nasze czynności są algorytmami. Inspiracją do tego projektu była moja praca lekarza konsultanta trudnych przypadków medycznych – to jest takich, w których nie udało się dotychczas ustalić rozpoznania. W medycynie możemy szybko działać, dzięki procedurom, które są niczym innym jak algorytmem zalecanym do realizacji.

Wczoraj postanowiłem poprosić przedstawiciela Microsoft Azure o odpowiedź na pytania:

1) Czy Microsoft ma już takie rozwiązanie?
2) Czy zdaniem Microsoft taki projekt jest realny i ma sens biznesowy?
3) Czy Microsoft byłby w stanie przygotować takie narzędzie i jaki byłby jego koszt takiego rozwiązania?

Zamiast pytać się, czy projekt można “zmonetyzować”, powinienem zapytać, ile ktoś mógłby zapłacić za kupno gwarantowanych co do skutku algorytmów? Np. za algorytm:

  1. Jak zapobiec globalnemu ociepleniu?
  2. Jak zarabiać 1 milion dolarów dziennie?  🙂

Okazuje się, że zrozumienie tematu wymaga wielu wyjaśnień (i to najlepiej po angielsku) . W tym miejscu postaram się w schematyczny sposób przekazać ideę projektu.

Ludzie muszą zmagać się z codziennymi problemami i chcą realizować swoje marzenia.(od tego rysunku się zaczęło w 2011 roku- wszystko można narysować- 🙂

Wiele z tych problemów powtarza się i u każdego z nas. Nauczyliśmy się radzić sobie z nimi dzięki własnemu doświadczeniu (wystarczy raz się oparzyć ogniem – a pamięta się to na lata) , mądrości poprzednich pokoleń przekazywanych z ust rodziców dzieciom, nauczycieli uczniom. Z czasem rady zapisywano w książkach, potem na filmach i nagraniach, a ostatnio w Internecie.

Korzystanie z doświadczeń innych pozwala nam na unikanie ich błędów, ale także przyspiesza prawidłową realizację własnych celów. Dlaczego za każdym razem musimy wywarzać otwarte drzwi. Chcesz upiec dobre ciasto – weź gotowy przepis.

Problem z przepisami jest taki, że jest ich wiele i nie są skatalogowane hierarchicznie i pod kątem ich przydatności. Nie zawsze wiemy skąd się wziął pomysł na takie, a nie inne rozwiązanie.

Google pozwala nam wyszukać tylko informacje znajdujące się na stronach www zawierających informacje zgadzające się z naszym zapytaniem (robi to coraz lepiej).

Cas potrzebny na analizę informacji i ilość odpowiedzi jest nadal przytłaczająca dla pytającego. Niestety, są to tylko INFORMACJE.

Jeśli chcemy rozwiązać problem, zmienić coś w życiu, osiągnąć swoje cele, to nie wystarczy wiedzieć COŚ? Trzeba wiedzieć DLACZEGO i W JAKI SPOSÓB?

Trudno jest wyszukiwać stare rozwiązania (szczególnie czasopismach i książkach nie wspominając  o filmach) i dołączać je w prosty sposób do nowych przepisów. Przy natłoku wiedzy i raczkującej sztucznej inteligencji potrzebne jest nam narzędzie, które pozwoli natychmiastowe generowanie najlepszych rozwiązań problemów, według najbardziej aktualnej informacji, dostępne od ręki w ciągu kilku sekund.

Narzędziem takim może być sztuczna inteligencja, która po przeanalizowaniu dostępnych w całym Internecie baz danych wyciągnie z nich wnioski i stworzy algorytm pozwalający ustalić czynności i ich kolejność, aby zrealizować projekt lub rozwiązać problem.

Niestety z czasem stracimy kontrolę nad algorytmami sztucznej inteligencji, możemy się stać społeczeństwem bezwolnych analfabetów poddanych nadzorowi “wielkiego brata”.

Dla tych rozwiązań przydatne może być stworzenie inteligentnego narzędzia, które będzie wspomagało tworzenie sztucznej inteligencji (będzie jej dostarczał ludzkich algorytmów). Narzędzie to do momentu, gdy AI stanie się faktem, pozwoli także na równoległe skatalogowanie i ciągłe aktualizowanie łatwo dostępnej wiedzy. Tworzone przez ludzi świadomych, kreatywnych będzie zawierało zrozumiałe dla nas algorytmy rozwiązywania wszystkich naszych problemów. Jak to zrobić? Na chwilę obecną uważam, że cyfrowe mapy myśli spełniają najwięcej wymogów, jakie można sobie postawić w takim projekcie.

Mapy myśli pozwalają analizować problem, gromadzić linki lub informacje potrzebne do rozwiązań, tworzyć strategie, dołączać algorytmy lub pliki a algorytmami, można je eksportować do plików pdf, html, jpg, word.

Mapy myśli, a szczególnie ALGORYTMY dają szansę łatwej weryfikacji oryginalności rozwiązania (czy ktoś nie powiela tego samego pomysłu innymi słowami). Narzędzie  potrzebuje niewiele treści pisanej (szybki zapoznanie się z treścią), bazy danych można przechowywać poza mapami myśli, dlatego też nie są one zbyt “danochłonne”, łatwo dołączać do mapy centralnej pojedyncze mapy dotyczące kompleksowych rozwiązań (ale mniejszych zagadnień – klocki te nazywam to “cegiełkami” mapy). Można mapę budować równocześnie przez społeczność na całym świecie (podobnie jak WIKI). Międzynarodowy dostęp do narzędzia pozwala tworzyć GLOBALNE rozwiązanie informatyczne.Do ustalenia pozostanie, czy ze względów technicznych powinna to być  mapa myśli zawierająca algorytmy, czy będą to dwie oddzielne, ale sprzężone ze sobą  bazy danych

“Cegiełkowy” system budowy mapy umożliwia jej ciągłą aktualizację i rozwój, ale przede wszystkim na wykorzystanie w tej architekturze technologii blockchain , która zabezpieczy dane przed hakerami, ale też może zapewnić prawa autorskie, które można skomercjalizować. Uzyskane fundusze pozwolą na samofinansowanie się projektu, mogą też przynieść duże zyski właścicielom projektu. Poszczególne elementy mapy i dołączone do niej algorytmy można wykorzystać do pisania książek, tworzenia filmów, reklam, w edukacji biznesie (M-book Shop).

Gdzie przechowywać tak olbrzymie ilości danych. Może pomocna będzie bezpieczna chmura firmy Oracle i jej system blockchain.

Procedura rozwiązywania problemów jest dość złożona

Tak wyglądała praca koncepcyjna nad tym pomysłem i wpisem. Myślenie koncepcyjne staram się zaczynać od końca, tj. od efektu jaki chcę osiągnąć, a potem szukam prawidłowości i możliwych planów realizacji.

Zaczynamy:

W GDMMiA wybieram walkę z problemem

Jak budować Mapy Myśli i Algorytmów

Utworzyć strukturę Mapy ( klasyfikację na wzór np. klasyfikacji wyrobów i usług). W rozwiązywaniu problemów bardzo ważne jest precyzyjne zdefiniowanie problemu.W definiowaniu problemu przydatne są poprzednie mapy lub nowe ich tworzenie w oparciu o aktualne fakty lub burzę mózgów.

Pytamy: “Na czym dokładnie polega problem!”

Niepełna definicja problemu może prowadzić do zupełnie innych rozwiązań. Równocześnie może się zdarzyć sytuacja odwrotna. Wcześniej mieliśmy rozbudowany problem, z wieloma jego cechami, a w naszej sytuacji jest znacznie prostszy model. Możemy wówczas wykorzystać prostszy algorytm opracowany np. tylko dla dwóch cech.

Jeśli zarządzanie wyszukiwaniem algorytmów będzie wymagało ustrukturyzowanej hierarchicznej wersji tekstowej w edytorach tekstu – można wyeksportować mapy do plików tekstowych np. w edytorach word, czy openwriter.

Zaleta tego projektu może być łatwe i kontrolowane aktualizowanie potrzebnych nam algorytmów. Na przykład jeśli mamy algorytm opinii prawnej na dzień 1 stycznia roku 2020, a prawo zmieniono wczoraj o nowe paragrafy i wykreślono niektóre regulacje – mapa pozwala stworzyć aktualna wersję opinii prawnej – zachowując nadal aktualne przepisy o nowe rozwiązania – w wielu różnych konstelacjach opracowań eksperckich.

Dodawanie nowych cech do rozwiązywanego problemu może tak wyglądać

Jak widać, już raz opracowany algorytm można wykorzystać w innej konstelacji. To jest kolejna zaleta GDMMiA. Czerpiemy mądrość z poprzednich rozwiązań. jeśli sprawdziły się one wcześniej w praktyce, to maja one ogromną wartość. Unikamy błędów, o których nawet byśmy nie pomyśleli, oszczędzamy pieniądze oraz najważniejsza walutę jaka jest CZAS. Powstanie wówczas powiedzenie Człowiek ( w tym Polak) przed szkodą nie jest głupi. 🙂

Źródłem Mapy Algorytmów będą dotychczasowe algorytmy opisane w literaturze (szczególnie naukowej)  i planach zrealizowanych z sukcesem projektów, procedury opisane w tysiącach firm. Uzupełnieniem może być sztuczna inteligencja, która przeanalizuje i przełoży tekst pisany lub grafiki, filmy  na algorytmy (np. książkę przedstawi w postaci algorytmu w trybie – “Co autor miał na myśli – tylko działanie a nie opisy słowne).

W tworzeniu map myśli (Szczególnie ALGORYTMÓW) przydatne są drzewa decyzyjne (problemów i celów oraz strategiczne)

 

Dodawać do mapy będzie można  po zweryfikowaniu nowych elementów, zachowując chronologię i autentyczność nowego schematu, stworzyć system weryfikacji jakości map (rangowanie, ocena społeczna, ocena AI). Stabilność projektu (ochronę przed hakerami), chronologię dodawania rekordów, a co za tym idzie prawo autorskie i wynalazcze może zagwarantować technologia BLOCKCHAIN. Technologia ta pozwoli także na komercyjne wykorzystanie GDMMiA dzięki tokenizacji i możliwości płatności kryptowalutami (np. Bitcoin) . Daje to GLOBALNY zasięg projektu.

Np. jeśli przedsiębiorca amerykański będzie chciał zainwestować w Polsce – może wykupić ekspertyzę znajdująca się w GDMMiA lub poprosić o jej odpłatne uzupełnienie przez prawników w USA i Polsce. Prawnicy mogą bardzo szybko dodać takie rozwiązania do GDMMiA i później odpłatnie je udostępniać innym klientom.

 

Do mapy będą dodawane “cegiełki” map.

 

Jak współtworzyć Mapy przy udziale sztucznej inteligencji (AI) – wykorzystać AI do konwersji tekstów pisanych, filmów, obrazów, dźwięków, zapachów, dotyku na algorytmy. Algorytmy dodawać do GDMMiA

Jak tworzyć listy To Do z Algorytmów – konwersja na pliki tekstowe lub graficzne

Jak eksportować dane z Mapy Myśli

Proszę zauważyć, że ładniej można by to zaprezentować, przy automatycznej zamianie obrazu na algorytm, gdyby było takie narzędzie? Ilu programistom oszczędziłoby to czasu przy przelewaniu swoje myśli z kartki papieru na algorytmy w komputerze?

JAK KOMERCJALIZOWAĆ PROJEKT? (wstępny projekt z 2011 r)

Komercjalizacja i finansowanie projektu.

Tworzenie bazy wiedzy z częściowo odpłatnym dostępem. Klient zamawia ekspertyzę – płaci- portal wykorzystuje swoje bazy + sztuczna inteligencje i płatnych ekspertów -> płatna ekspertyza. Wynik ekspertyzy dodawany jest automatycznie do mapy myśli i algorytmów – do wykorzystania w kolejnych ekspertyzach. Można szukać inwestorów – np. crowdfunding.

Jak zrealizować projekt

Prace nad projektem można zacząć od prostego narzędzia do konwersji plików graficznych do map myśli i algorytmów! Przydatne będzie narzędzie do automatyzowania tworzenia algorytmu z mapy myśli.(Sztuczna inteligencja, Uczenie maszynowe? sieci neuronowe, przetwarzanie języka naturalnego, translatory typu Tłumacz Goolgle). Trzeba połączyć zbieranie informacji, ich analizę i wyciąganie wniosków z tworzeniem list “To do”